Na północno-zachodnich kresach Islandii, wśród kamienistych górskich pustkowi i porażających swym ogromem fiordów leży mała rybacka wioska Sudureyri. Osada jest obecnie połączona ze światem długim wykutym w skałach tunelem, ale nie tak całkiem dawno dotrzeć można do niej było tylko górskimi krętymi szlakami lub drogą morską. Trudne do opisania bogactwo ryb
Praktycznie wszyscy mieszkańcy Sudureyri żyją w bezpośredni lub pośredni sposób z rybołówstwa. Dzielni Islandczycy zdecydowali się na życie na takim odludziu, gdyż natura obdarzyła ten rejon świata wyjątkowym, choć niewidocznym gołym okiem bogactwem: w wodach oblewających zachodnie fiordy Cieśniny Duńskiej, oddzielającej Islandię od Grenlandii, żyją wielkie ławice ryb – przede wszystkim dorszy, plamiaków, zębaczy, czarniaków, żabnic i olbrzymich halibutów. Przez długi czas ryby te poławiano wyłącznie przy pomocy sieci, po czym przerabiano w miejscowej przetwórni na smakowite filety oraz tran. Produkty te były potem sprzedawane do innych rejonów Islandii, a nawet eksportowane do wielu krajów świata. I choć rybołówstwo jest nadal podstawą bytu tutejszej społeczności, to kilka lat temu jeden z przedsiębiorczych rybaków postanowił jeszcze lepiej wykorzystać naturalne zasoby oceanu i wpadł na pomysł, aby zorganizować tu bazę wędkarską na najwyższym światowym poziomie.